
HISTORIE
całe reportaże - od stresujących przygotowań, przez nieskrępowane wzruszenie podczas ceremonii, po całonocne celebrowanie i fetowanie. Piękne miejsca, prawdziwi ludzi i szczere emocje.

Maja&Sebastian
Na tą sesję umawialiśmy się przeszło dwa lata. To miał być dodatek do mojego prezentu ślubnego. Nie udało się jej wykonać podczas ślubu, bo pogoda pokrzyżowała plany. Spotkaliśmy się w podkrakowskiej LANCKORONIE i wymarzyło nam się złapanie legendarnej, jesiennej lanckorońskiej mgły. Pobudka była bolesna, a okazała się jeszcze boleśniejsza, gdy wyszliśmy z domu i… nie było nawet grama mgły. Na szczęście byliśmy w tak urokliwej okolicy, że na każdym kroku znajdywaliśmy świetne miejscówki do zrobienia zdjęć.

Ola&Krzyś
Towarzyszyłem już kilku parom podczas ślubu w naszych polskich Tatrach i za każdym razem jest niepowtarzalnie. Wspólnym mianownikiem dla każdego tego wydarzenia są ludzie i towarzyszące im emocje. Nigdy nie było mdło i banalnie. Chyba wynika to z faktu, że na ślub W GÓRACH decydują się nietuzinkowi ludzie, o wspaniałej wrażliwości i nie trafiają tam przypadkowo...

Dżus&Pepe
To musiał być sztos. I był... Najlepsza makijażystka, najlepszy fryzjer, najlepsi floryści, najlepszy camera-man, najlepsze pomysły i najlepsza realizacja. Wszystko NAJ! W rolach głównych - totalnie zakręcona Dżus - wulkan energii, eksplozja emocji, stuwatowy uśmiech. Połączenie Madonny i Marilyn Monroe. Jak to śpiewała kiedyś Maria Peszek - są kobiety pistolety! Z drugiej strony Pepe - człowiek spokój - dostojny, zrównoważony, wytrawny. Klasa!

Karolina&Piotr
Do ślubu pojechali zabytkową Skodą. Na miejscu czekał ksiądz-performer, zaopatrzony w rekwizyty – stetoskop, którym Karolina i Piotr słuchali bicia swoich serc. Karolina wyglądała jak rzymska bogini, a Piotr jak model z żurnala. Wieczorem rozkręcili istną balangę – czułem się jak w teledysku zrealizowanym w szkole tańca – takiej ilości doskonale tańczących i spontanicznie bawiących się ludzi dawno nie widziałem. A prawie równo rok później wybrałem się z nimi na sesję plenerową do miejsca bardzo im bliskiego.

Kasia&Michał
Mimo że był to dopiero początek pięknie zapowiadającego się września, to PODHALE i TATRY przywitały nas ulewnym deszczem. Nikomu nie było do śmiechu, tym bardziej, że rodzina Kasi i Michała przybyła na południe Polski aż znad morza. Finalnie dzięki niesamowitej aurze i niepowtarzalnym widokom udało nam się wyczarować klimat rodem z północnej Szkocji.

Kasia&Magnus
POLSKO-SZKOCKI ślub marzenie - cudowne miejsce, uroczystość w plenerze, między drzewami. Plany próbowała pokrzyżować pogoda - ulewny deszcz. Śmialiśmy się, że to goście ze Szkocji przywieźli deszczową aurę. Na smutki miał pomóc bimber i zmrożona wódka. I w sumie się udało. Motywem przewodnim stał się nieschodzący z twarzy Kasi i Magnusa uśmiech. Uśmiechy promienne do tego stopnia, że na pół godziny przed uroczystością wyszło piękne słońce i całe wydarzenie mogło się odbyć pod leśnym sklepieniem. Jednym słowem: pogoda w kratkę. Szkocką kratkę.

Olga&Wawrzyniec
Pobrali się w urokliwie usytuowanym, gotyckim kościele w Łapczycach, przy którego wieloletniej renowacji mieli swój ogromny udział. Kilka lat wcześniej obiecali sobie, że gdy skończą pracę, to właśnie tam wezmą swój ślub. No i udało się. Po ceremonii udaliśmy się do PAŁACU ŻELEŃSKICH w Grodkowicach, który architektonicznie idealnie wpisuje się w upodobania Olgi i Wawrzyńca, a mnie kilka lat wcześniej wymarzyło się tam pracować. No i udało się! Zarówno ich, jak i moje marzenia się spełniły!

Natalia&Jacek
To była połowa sierpnia. Na zewnątrz upał, więc jedynym sensownym rozwiązaniem było wyjechać z przyjaciółmi na 4-dniowy, długi weekend do DOM w PRZEPITKACH, gdzie boso, z zimnym piwem w garści, trochę na leżaku, a trochę na hamaku przeczekać do soboty i... wziąć ślub. A weselić się przecież można w stodole, przy okazji grając w gry w pobliskim sadzie i ogrodzie. Trzeba było uważać, bo pod nogami kręciły się koty, frisbee latało nisko, a gigantyczna Jenga przy końcówce rozgrywki chybotała się złowrogo. Magiczne miejsce i totalnie odjechani ludzie.

Julia&Piotr
To historia o parze na pozór niepozornej i skromnej, która skrzętnie skrywała swój sekret - absolutnie nieposkromioną spontaniczność i energię. Te eksplodowały podczas wieczornej uroczystości weselnej w DOLINIE CEDRONU. Rozkręcali się powoli, ale taneczna kulminacja była oszałamiająca. Kto chce to zobaczyć, musi wytrwać do końca reportażu. Tak, wiem, zdjęć jest sporo, ale na szczęście po drodze dużo piękna - ludzie, dekoracje, emocje i miejsca.

Betty&Paweł
Druhowie Pawła wiążący krawaty, po uprzednim wypiciu kilku szklaneczek Single Malta i prześliczne druhny Betti wznoszące toasty schłodzonym Prosecco. Do tego niebanalne dekoracje przygotowane przez samą Panne Młodą. Cywilny ślub plenerowy pełen emocji, uśmiechów i wzruszeń u stóp zabytkowych dębów. To był środek pięknego, gorącego lata - uwielbiam te zapachy, kolory, długie dnie, ciepłe noce i piękne światło.

Martyna&Piotr
Miało być pięknie i było. Dekoracje stanowiły makramy – częściowo wykonane przez samą Martynę, a częściowo przez jej przyjaciółkę i bliskich. Do tego obłędna florystyka przygotowana przez Agnieszkę z Babiego Lata. Nie wspomnę o kreacjach – piękna, smukła koronkowa suknia i niestandardowy (przez co zapadający w pamięć) grafitowy garnitur w brązową kratę Piotra! Było pięknie! Niby się tego spodziewałem, a i tak byłem zaskoczony!

Ania&Gilles
Ania i Gilles przyjechali aż z PARYŻA na swój cudowny plenerowy ślub w ogrodach Muzeum Archeologicznego w Krakowie. Za nimi ściągnęli goście z Francji i połowy Europy. Nie mogło zabraknąć francuskiego czerwonego wina, którego produkcją zajmuje się wujek Gillesa. Były sery, była nawet Juliette Binoche. To był wspaniały sierpniowy dzień - słońce przeplatało się z kroplami deszczu, a uśmiechy mieszały się ze łzami.

Wiktoria&Marcin
Wiktoria i Marcin - dwoje szalenie uzdolnionych, a przy tym skromnych osób. Spontaniczni i totalnie wyluzowani. Marcin onieśmiela swoim wzrostem, a zapytany ile mierzy odpowiada: nie wiem. W hotelu, gdzie się przygotowali, trzydzieści parę lat temu poznali się rodzice Wiktorii, a mama przepracowała całe życie. Potem autokarowa przejażdżka do Tychów i impreza w BROWARZE OBYWATELSKIM, który był namiastką industrialnej Łodzi. Jak dla mnie rewelacja.

Agnieszka&Tomek
Pobrali się w pięknym szestanowiecznym kościele pod Krakowem, a świętowali w VILLI LOVE – magicznym miejscu, otoczonym pagórkami i przepiękną panoramą. Miejsce które przenosi gości na Półwysep Apeniński. W środku przestrzeń, oddech, dużo naturalnego światła i TE dekoracje – stoły z surowego, odymionego drewna, gniecione lniane szare obrusy! A cały dzień utkany był emocjami - melancholią, wzruszeniem, smutkiem i radością, po niekontrolowane wybuchy entuzjazmu. Ogromne pokłady energii, które drzemią w Agnieszce były balansowane przez spokój i opanowanie Tomka. Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają…

Weronika&Szymon
Spotykamy się w gorący, lipcowy dzień na ich plenerowym ślubie w okolicach ŁODZI. Towarzyszy temu sporo emocji – Szymon dostaje ataku gorąca, a Weronika zapomina bukietu na ceremonię zaślubin. Do “ołtarza” Weronikę odprowadza tata – absolutnie najlepiej wystylizowany Tata Panny Młodej, jakiego widziałem podczas swoich zleceń. Wszystko pod błękitnym, letnim niebem, w promieniach słońca, które grzeje niemiłosiernie. Emocje opadają i Parze udziela się ten sam luz, który towarzyszył im podczas naszego pierwszego spotkania. I tak jest do końca – spontaniczność, euforia i dużo świetnej zabawy.

MOMENTY
ulotne chwile, spojrzenia, uśmiechy
To co najlepsze - czyli zbiór najlepszych zdjęć, przegląd fotografii, które nakreślą styl i opiszą umiejętności
PRZEJRZYJ PORTFOLIO