Z

Z Mają i Sebastianem na sesję umawialiśmy się przeszło dwa lata. To miał być dodatek do prezentu ślubnego. Nie udało im się jej wykonać podczas ślubu, bo pogoda pokrzyżowała plany. Presja była spora, bo Sebastian to mój szwagier i w mojej głowie dudniło pytanie – co powie rodzina? A rodzina to często surowy arbiter.

Plan był taki, że spędzamy miły, rodzinny weekend w Lanckoronie pod Krakowem, a przy okazji zrobimy zdjęcia. Ale jak tu myśleć o planszówkach, winie, kominku i zabawie z dzieciakami skoro w głowie snujesz plany jak tą sesję „rozegrać”. Wymyśliliśmy, że wstaniemy bladym świtem, żeby złapać legendarne, jesienne lanckorońskie mgły. Pobudka była bolesna, a okazała się jeszcze boleśniejsza, gdy wyszliśmy z domu i… nie było nawet grama mgły. Na szczęście byliśmy w tak urokliwej okolicy, że na każdym kroku znajdywaliśmy świetne miejscówki to zrobienia zdjęć.

Polskie lato 2018 należało to najcieplejszych i najpiękniejszych jakie pamiętam. My zdjęcia zaplanowaliśmy na koniec września i trafił nam się… cholernie chłodny weekend (rano ok. 5-7*C). Po gorącym lecie doznaliśmy szoku termicznego. Szczególnie Maja. Mimo wszystko M&S okazali się najdzielniejszymi „modelami” z jakimi miałem okazję do tej pory pracować. Wchodzili w miejsce, do których niejedna osoba bałaby się wejść w trekingowym ubraniu i podejmowali wyzwania, które niejedną parę by skutecznie zniechęciły do dalszego robienia zdjęć. A oni – bez zająknięcia i zbędnego zrzędzenia wykonywali polecenia. No ale nie ma się co dziwić – oboje są zawodowymi żołnierzami (TAK! MAJA TEŻ!), więc można powiedzieć – idealni kandydaci na plenerowe zdjęcia.

Kochani! Podziwiam Was i bardzo Wam dziękuję za ten czas!

Muzyka: Jill Andrews & Langhorne Slim – Sea of Love

Decorative Image

Obejrzyj inne historie:

X