K

Karolina i Piotr zaplanowali swoją uroczystość na koniec września. Zdecydowanie moja ulubiona pora roku, jeśli chodzi o śluby. Słońce nie jest tak intensywne, rzadko zdarzają upały, ale jest przy tym ciepło, a kolory przyrody są przytłumione – uwielbiam te zielenie i brązy! Ale pojawić się na ich ślubie nie było łatwo, bo po drodze napotkaliśmy trochę komplikacji. Finalnie się udało!

Uparłem się, że muszę tam być, bo Karolinę i Piotra polubiłem od pierwszego spotkania w Krakowie. No i nie zawiodłem się – do ślubu, który odbył się w kościele św. Józefa na Rynku Podgórskim w Krakowie (piękny! jeden z moich ulubionych!) pojechali zabytkową Skodą prowadzoną przez przyjaciela Piotra. Na miejscu czekał ksiądz-performer, w zachowaniu bardzo podobny do księdza, którego widziałem kiedyś na ślubie we Włoszech. Zaopatrzony był w rekwizyty – m. in. stetoskop, który Karolina i Piotr wykorzystali do wsłuchania się w bicie swoich serc. Świetna, nowoczesna i zapadające w pamięć ceremonia.

Po wszystkim udaliśmy się do Folwarku Zalesie, w okolicach którego wykonaliśmy kilka ujęć plenerowych. Po ich zrobieniu od razu wiedziałem, że trafią do mojego portfolio. A to wszystko dzięki nim – Karolina wyglądała jak rzymska bogini, a Piotr jak model z żurnala. Scenerię stanowiły paprocie, porosty i bardzo pierwotny fragment lasu, tuż obok miejsca, w którym odbywało się wesele. No a potem to już była istna balanga – czułem się jak w teledysku zrealizowanym w szkole tańca – takiej ilości doskonale tańczących i spontanicznie bawiących się ludzi dawno nie widziałem.

Żałuję dwóch rzeczy – że musiałem wyjść tak wcześnie i nie mogłem dłużej się z Wami pobawić i że nie poznałem… Waszego psa! Ale to nadrobimy niebawem podczas spotkania! Dzięki kochani!

Wesele: Folwark Zalesie – Grajów/Wieliczka
Suknia Karoliny: Strefa Panny Młodej
Biżuteria: Orska.pl – kolekcja Thuja
Garnitur Piotra: VISTULA
Dancefloor: hulajnogi
Make-up: Magdalena Magija Makeup & Hair

Muzyka: Bill Withers – Lovely Day

 

Tym razem było ich 3 – Ona, On i ich wierny przyjaciel, pełnoprawny członek rodziny – pies Precel! Sporo się o nim nasłuchałem (tylko dobrego!), ale okazja do spotkania nadarzyła się dopiero podczas zaległej sesji poślubnej, którą zorganizowaliśmy prawie rok po ich ślubie! Niestety nie mógł towarzyszyć nam podczas całej sesji, bo jego energia i spontaniczność są niekontrolowalne.

Pojechaliśmy zatem w miejsce bliskie ich sercu – na małą działkę w okolicach Pilicy, na której spędzają sporo czasu. Wokół znikoma ilość cywilizacji, zabudowy i ludzi, czyli coś, co bardzo lubię. Wykorzystaliśmy do sesji okoliczne lasy, szopy, łąki, pola, domy. Dopisało absolutnie wszystko – miejscówka, nastroje, pogoda, słońce i… komary (niestety!), które podczas ujęć przy zachodzie słońca chciały nas dosłownie zjeść żywcem! Wyrazy uznania dla Karoliny, która miała odkryte plecy i ramiona i dzielnie znosiła boje z tymi krwiożerczymi bestiami.

Karolino, Piotrze – raz jeszcze dziękuję Wam za zaufanie, cudownie spędzony czas, za tą znajomość i piękny materiał, który bezdyskusyjnie jest ozdobą mojego portfolio, a który nie powstałby bez Was!

 

Decorative Image

Obejrzyj inne historie:

X