T

To było jakby spotkanie dwóch światów, dwóch kultur, bo pobrali się w starym szesnastowiecznym, bogato zdobionym kościele w Zielonkach pod Krakowem, a świętowali w Izdebniku w Villi Love – magicznym miejscu, które przenosi odwiedzających na Półwysep Apeniński. Kto by nie chciał świętować swoich zaślubin w Toskanii? A tym bardziej kto by nie chciał tam fotografować? Widziałem wiele zdjęć uzdolnionych fotografów i marzyło mi się, żeby móc tam kiedyś popracować. Udało się dzięki Agnieszce i Tomkowi, którzy zakochali się w tym miejscu. Ja miałem to szczęście, że przy okazji spodobało im się to, co robię i obdarzyli mnie zaufaniem.

Z ciekawością obserwowałem, ile radości i przyjemności sprawia Agnieszce ten dzień i to, co za chwilę się wydarzy. Ostatnie momenty przed ślubem spędziła ze swoją najbliższą rodziną – tatą polewającym szampana, siostrą wznoszącą toasty oraz krzątającą się i ogarniającą panujący chaos mamą. Cały dzień utkany był emocjami, które rozciągały się od melancholii, wzruszenia, przez smutek i radość, po niekontrolowane wybuchy entuzjazmu. Odniosłem wrażenie, że ogromne pokłady energii, które drzemią w Agnieszce, są balansowane przez spokój i opanowanie Tomka. Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają…

Trudno mi sobie wyobrazić, ile czasu i poświęcenia kosztowało Agnieszkę i Tomka zorganizowanie tego wszystkiego, bo dograne były nawet najdrobniejsze szczegóły. Nie rozczarowało miejsce, które było takie, jakim je sobie wyobrażałem – otoczone pagórkami i przepiękną panoramą z tarasu, z którego nie chciało się schodzić nawet po zachodzie słońca i który stał się centralnym punktem imprezy. A w środku przestrzeń, oddech, dużo naturalnego światła i TE dekoracje – stoły z surowego, odymionego drewna, gniecione lniane szare obrusy! Do tego bar serwujący wystrzałowe drinki i taki słodki stół, że nawet ja – osoba, która nie przepada za słodkościami – nie mogłem się powstrzymać. No, a jako że przenieśliśmy się do Włoch, to nie mogło zabraknąć pizzy, którą w ogrodzie każdy mógł sobie skomponować według własnych preferencji! Pizza na weselu? MARZENIE!

Cały ten dzień stał pod znakiem przenikających się przeciwności, które finalnie stworzyły wyborną mieszkankę – dwa odmienne miejsce i dwa odmienne charaktery. Było po prostu WSZYSTKO. Nie będę pisał więcej. Najlepiej jak sami zobaczycie.

Agnieszko, Tomku – z całego serca Wam dziękuję, że mimo zakazów zabraliście mnie ze sobą w tą cudowną podróż do toskańskiej, podkrakowskiej willi.

Wesele: Villa Love
Bar: LOFT Bar Wesela & Eventy
Słodki stół: Pracownia Cukiernicza Torta di mele
Florystyka i dekoracje: Bello Matrimonio
Dancefloor: Boogie Sounds
Suknia Agnieszki: Fulara&Żywczyk
Make-up: Leila Artist- Make Up & Fashion Stylist
Włosy: Julia Hair Stylist

Muzyka: James Bay – Hold back the river

 

Decorative Image

Obejrzyj inne historie:

X