N

Na ślub Pauliny i Michała jechałem w ciemno – nie poznaliśmy się wcześniej, wymieniliśmy tylko kilka emaili ustalając szczegóły naszej współpracy. Jechałem jednak spokojny o to, że będzie pięknie. Na miejscu poznałem dwójkę wyluzowanych, spokojnych i przesympatycznych ludzi i… Dróżkę – jack russell terriera, która nie odstępowała ich na krok.

Całe wydarzenie odbyło się na terenie Folwarku w Łochowie (okolice Warszawy), ale nad scenografią i dekoracjami czuwali niezawodni Ania z Michałem ze Ślubów bez Obciachu – ludzie o rzadko spotykanym wyczuciu smaku i estetyki. Florystyką zajmowały się Kwiaty&Miut (yyy, ktoś ich jeszcze nie zna?). To musiała być estetyczna petarda! I była…

Motywem przewodnim był las… na stole. Paprocie w doniczkach, mech, porosty i grzyby. Obyło się na szczęście bez ślimaków i szczypawek w zupie. Takie rzeczy potrafią wyczarować tylko odważani i uzdolnieni ludzie!

Ceremonia ślubna odbył się w drewnianej kaplicy na brzegu jeziora, do której P&M poszli piechotą. Ale kulminacją było wesele, które odbyło się w namiocie, z przeszklonym dachem, dzięki czemu można było podziwiać rozgwieżdżone niebo. Pod sufitem podwieszono setki lampek – na wypadek zachmurzenia.  Obłędny klimat! Parkiet – częściowo pod gołym niebem, a częściowo pod koroną rozłożystego drzewa, udekorowanego lampkami.

Żałuję, że mogę pokazać tylko część materiału, który udało mi się przygotować z tego ślubu.

Muzyka: Nick Mulvey – Fever To The Form

Decorative Image

Obejrzyj inne historie:

X